W 2024 r. polskie rafinerie po raz pierwszy nie przerobiły żadnej ropy naftowej z Rosji. W ten sposób Polska skutecznie odeszła od paliw, których sprzedaż napędza machinę wojenną Władimira Putina. Unia Europejska największy problem ma z gazem, którego import z Rosji… wzrósł niemal o 20 proc.
W 2022 r., w pierwszych miesiącach po inwazji na Ukrainę, rząd wprowadził embargo na dostawy węgla kamiennego z Rosji.
Z kolei w 2023 r. Polska nie importowała już rosyjskiego gazu ziemnego.
2024 r. zapisze się zaś jako pierwszy, w którym nasz kraj nie przyjął ani jednej baryłki rosyjskiej ropy.
Polska bez ropy z Rosji…
Informację o tym, że rafinerie w Płocku i Gdańsku nie korzystają z rosyjskiego surowca, przekazała w nowym raporcie Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego. Wynika z niego, że w 2024 r. polskie rafinerie przerobiły ok. 27,6 mln ton ropy naftowej, co oznacza trzyprocentowy wzrost rok do roku.
„Surowiec rosyjski był wciąż kupowany z powodów ekonomicznych i technicznych – z jednej strony jest relatywnie tani, a z drugiej strony z myślą o jego przerobie projektowano polskie rafinerie” – odnotowuje „Rynek Infrastruktury”.
I przypomina, że dostawy rosyjskiej ropy naftowej do Polski zostały przerwane po odmowie ich rozliczania w rublach przez stronę polską. „Już wcześniej Orlen zaprzestał sprowadzania surowca z Federacji Rosyjskich drogą morską czy też paliw płynnych pochodzących z tego kraju” – dodaje portal.
…za to z ropą z Arabii
Niestety, surowiec z jednego niedemokratycznego państwa został w dużej mierze zastąpiony dostawami z innego.
W ubiegłym roku do gdańskiego Naftoportu dostarczono aż 14,1 mln ton ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej. Kraj ten odpowiadał za 50,7% polskiego importu. Na drugim miejscu znajduje się Norwegia (31,2%), co jest efektem uruchomienia rurociągu Baltic Pipe. Dalsze miejsca zajmują USA (5,3%), Nigeria (3,4%), Gujana (2,8%), Wielka Brytania, Algiera (po 1%) i Kazachstan (0,8%).
Warto też odnotować, że polskie złoża zapewniły zaledwie 1,1% dostaw ropy w 2024 r. To pokazuje, jak bardzo Polska zależna jest od importu tego surowca. Jest to też jeden z najczęściej podnoszonych argumentów za tym, by od niego odejść, a transport, przemysł i inne „ropochłonne” sektory przestawić na elektryfikację lub inne rozwiązania technologiczne.
Więcej dla Rosji niż Ukrainy
W zupełnie innej sytuacji znajduje się Unia Europejska. Choć unijny plan zakłada uniezależnienie się od rosyjskich źródeł energii do 2027 r., w poprzednim roku wciąż ich ogólny import był niemal niezmieniony.
Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) przygotowało raport pokazujący, jak wygląda rzeczywistość trzy lata po ataku na Ukrainę. Wynika z niego, że w 2024 r. państwa wspólnoty zapłaciły Rosji za paliwa 21,9 mld euro. Choć rok do roku wartość spadła o 6%, to jednak ilość – zaledwie o 1%. W skrócie: surowce energetyczne stały się tańsze, ale popyt na nie wciąż jest na podobnym poziomie.
Warto zauważyć, że wartość importu rosyjskich paliw do UE przekracza unijną pomoc finansową, która w 2024 r. wyniosła 18,7 mld euro.
„Kupowanie rosyjskich paliw kopalnych jest, mówiąc wprost, podobne do wysyłania pomocy finansowej Kremlowi i umożliwiania jego inwazji. To praktyka, którą należy natychmiast przerwać, aby zabezpieczyć nie tylko przyszłość Ukrainy, ale także bezpieczeństwo energetyczne Europy”- komentuje Vaibhav Raghunandan, analityk w CREA i współautor raportu.
UE idzie w rosyjski gaz
Z kolei w osobnym opracowaniu energetyczny think tank Ember przyjrzał się unijnemu importowi rosyjskiego gazu. Wynika z niego, że w 2024 wzrósł on aż o 18%. Wzrost ten był napędzany zwiększonym importem Włoch, Czech i Francji.
Ember odnotowuje, że import rosyjskiego gazu rósł pomimo braku wzrostu popytu. Jego autorzy zwracają przy tym uwagę, że prognozy dla popytu mówią o niezmienionym poziomie do 2030 r., a inne rozwiązania są łatwo dostępne. Mimo to UE planuje zwiększyć zdolności importowych LNG aż o 54%. „Grozi to znaczną nadwyżką. Podaż gazu kopalnego ma przekroczyć popyt o 26% w 2030 roku. Ta skala przeinwestowania (131 mld m3) jest równa łącznemu rocznemu zapotrzebowaniu na gaz Niemiec, Francji i Polski” – przestrzega organizacja.
– To skandal, że UE nadal importuje rosyjski gaz. Zamiast inwestować w prawdziwe alternatywy, takie jak odnawialne źródła energii i efektywność, aby odciąć się od rosyjskiego importu, państwa członkowskie przepalają pieniądze na drogie moce LNG, które nie będą nawet wykorzystywane – komentuje dr Paweł Czyżak, główny autor raportu.
I podsumowuje: – Jeśli Europa będzie nadal wydawać więcej pieniędzy na rosyjskie paliwa niż na pomoc Ukrainie, możemy niedługo obudzić się z rosyjskimi czołgami na naszej granicy
Kto kupuje paliwa z Rosji?
Jak wynika ze wspomnianej wcześniej analizy CREA, całkowite globalne zyski Rosji z paliw kopalnych w trzecim roku inwazji osiągnęły 242 mld euro. Od początku inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. wynoszą zaś już 847 mld euro.
„Pomimo licznych sankcji, dochody Rosji w trzecim roku wojny spadły zaledwie o 8% w porównaniu z rokiem poprzedzającym inwazję na Ukrainę” – odnotowuje organizacja.
W 2024 r. za aż 74% dochodów Rosji z eksportu paliw odpowiadały Chiny (78 mld euro wydane w 2024 r.), Indie (49 mld) i Turcja (34 mld).
Artykuł Polska pozbyła się paliw z Rosji. UE wciąż wydaje na nie więcej niż na pomoc Ukrainie pochodzi z serwisu Ziemia na rozdrożu.
Dodaj komentarz