Banner strony. Na przeźroczystym tle, czarny napis "Projekt SPINKa SPołeczne INfopunkty Klimatyczne" i logo drzewa, otoczonego splotem w stylu celtyckim.

Ekran z nowymi wiadomościami. Ikona strony Aktualności.
Domek. Ikona strony startowej.
Zielony liść. Ikona kategorii "Chcesz zrozumieć!"
Megafon. Ikona kategorii "Chcesz wiedzieć!"
Krąg społeczności. Ikona kategorii "Chcesz działać!"
Tęczowe koło. Ikona kategorii "Inne".
Sylwetka ludzka na tarczy rycerskiej, z niebieskim znaczkiem "check". Ikona strony z polityką prywatności.
Na niebieskim kole biała litera i. Ikona strony z informacjami o nas

Greenhushing: cicha strategia firm, która szkodzi debacie o kryzysie klimatycznym

W świecie, gdzie zrównoważony rozwój staje się kluczowym elementem odpowiedzialnego biznesu, a społeczeństwa coraz uważniej śledzą deklaracje firm na temat ich wpływu na klimat, pojawiło się nowe zjawisko. Mniej spektakularne niż greenwashing, ale równie niepokojące. Greenhushing – czyli celowe przemilczanie działań proekologicznych – zyskuje na popularności, a jego skutki mogą być równie szkodliwe jak nieuczciwe eko-marketingowe chwyty. Skąd bierze się ta strategia, dlaczego firmy wybierają milczenie i jak wpływa to na walkę ze zmianami klimatycznymi?

 

autorka Olga Letycja Długokęcka

 

  • Milczenie zamiast deklaracji

 

Zacznijmy od definicji. Greenhushing to strategia polegająca na tym, że firmy celowo nie informują o swoich działaniach na rzecz środowiska, minimalizując lub całkowicie rezygnując z komunikowania postępów, celów czy osiągnięć ekologicznych. Z pozoru może to wydawać się niewinne – przecież nie każda firma musi krzyczeć o swoich działaniach z każdego billboardu. Problem polega jednak na tym, że to milczenie bardzo często nie wynika z pokory, lecz ze strachu. Strachu przed krytyką, oskarżeniami o greenwashing, prawnymi konsekwencjami nieprecyzyjnych deklaracji, a czasem także z braku odwagi, by przyznać się, że droga do zrównoważonego rozwoju bywa wyboista.

 

Według raportu firmy doradczej South Pole z 2022 roku, niemal jedna czwarta z 1200 przebadanych firm deklarujących cele neutralności klimatycznej, unika informowania o swoich działaniach klimatycznych w przestrzeni publicznej. W niektórych krajach odsetek ten sięgał aż 41%. To oznacza, że ogromna liczba przedsiębiorstw – w tym wielu dużych graczy – zamiast budować przejrzystość i wspierać edukację społeczną, decyduje się na strategię ciszy.

 

  • Przeciwieństwa, które się uzupełniają

 

Greenhushing warto zestawić z bardziej znanym pojęciem – greenwashingiem. O ile greenwashing to próba wyolbrzymiania lub wręcz fałszowania działań proekologicznych w celu poprawy wizerunku firmy, o tyle greenhushing jest strategią odwrotną – to unikanie rozmowy o ekologii nawet wtedy, gdy działania są autentyczne. Obie postawy – choć skrajnie różne – prowadzą do jednego: zafałszowania obrazu rzeczywistości.

 

Greenwashing niszczy zaufanie społeczne do deklaracji klimatycznych, ośmieszając często ważne inicjatywy poprzez marketingowe przejaskrawienie. Greenhushing z kolei prowadzi do braku danych, utrudnia ocenę postępów i pozbawia rynek dobrych przykładów. W rezultacie firmy, które rzeczywiście robią coś wartościowego, chowają się w cieniu, a konsumenci nie mają szans podejmować świadomych decyzji.

 

  • Globalne przykłady milczenia

 

Choć samo zjawisko polega na braku informacji, jego skutki bywają zauważalne. Neutrogena, znana marka kosmetyczna, zrezygnowała z promowania swoich działań ekologicznych, obawiając się, że każda deklaracja zostanie wzięta pod lupę i oceniona zbyt surowo. Bank HSBC, po fali krytyki związanej z kontrowersyjnymi reklamami o neutralności klimatycznej, przyjął znacznie bardziej powściągliwą postawę wobec komunikowania celów zrównoważonego rozwoju. Takie przykłady pokazują, że obawy firm przed reakcją opinii publicznej są realne – ale ich skutkiem jest dezinformacja poprzez… brak informacji.

 

Nie chodzi tylko o to, co firmy mówią. Równie istotne jest to, co przemilczają. A brak informacji w świecie, który potrzebuje współdziałania, może być równie szkodliwy jak dezinformacja.

 

  • Strach przed odpowiedzialnością

 

Skąd bierze się to zjawisko? Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, coraz bardziej wyedukowani konsumenci i aktywiści są czujni na wszelkie przejawy greenwashingu. W przestrzeni publicznej regularnie pojawiają się analizy, które bezlitośnie punktują marketingowe nadużycia. Po drugie, w wielu krajach – w tym w Unii Europejskiej – dokłada się do tego presja regulacyjna.

 

W takim kontekście wiele firm uznaje, że lepiej nic nie mówić, niż narazić się na zarzut manipulacji. Niektóre z nich nie mają jeszcze kompleksowego systemu monitorowania emisji, nie potrafią w pełni wykazać redukcji śladu węglowego, albo nie są pewne, czy ich działania przetrwają publiczną weryfikację. To paradoksalnie sprawia, że nawet firmy uczciwie działające na rzecz klimatu rezygnują z informowania o tym, z obawy, że zrobią to… źle.

 

  • Konsekwencje milczenia

 

Greenhushing ma poważne konsekwencje. Po pierwsze – odbiera rynkowi pozytywne wzorce. W momencie, gdy firmy nie dzielą się swoimi dobrymi praktykami, inni nie mają się na kim wzorować. Po drugie – osłabia presję konsumencką, która jest jednym z kluczowych motorów zmian. Jeśli konsumenci nie wiedzą, które marki działają odpowiedzialnie, ich wybory stają się losowe. Po trzecie – brak komunikacji prowadzi do spadku zaufania. W świecie, gdzie transparentność staje się walutą zaufania, milczenie może być odczytane jako próba ukrycia niewygodnej prawdy.

 

Wreszcie – greenhushing szkodzi debacie publicznej o klimacie. Zrównoważony rozwój to proces społeczny, wymagający współpracy i dzielenia się doświadczeniem. Każde przemilczenie osłabia ten proces.

 

  • Zamiast ciszy – dialog

 

Rozwiązaniem nie jest ani huczna kampania PR-owa, ani strategia milczenia. Potrzebna jest uczciwa, transparentna i odpowiedzialna komunikacja. Firmy powinny mówić nie tylko o swoich sukcesach, ale i o trudnościach. O tym, co udało się osiągnąć, i o tym, co wciąż jest przed nimi. Takie podejście buduje autentyczność i pozwala uniknąć oskarżeń o manipulację.

 

Eksperci podkreślają, że nie każda firma musi mieć natychmiast pełną strategię net zero. Ważne, by była na drodze do jej wypracowania i by jasno komunikowała, na jakim jest etapie. Konsumenci coraz bardziej cenią szczerość i konkret – nie idealizowane deklaracje, ale fakty poparte dowodami.

 

Greenhushing to zjawisko, które pokazuje, że walka o klimat to nie tylko emisje i technologie, ale także język i odwaga komunikacyjna. Milczenie może być równie groźne jak kłamstwo – bo tam, gdzie brakuje słów, zaczyna się chaos, domysły i brak zaufania.

 

Dlatego zamiast milczeć, warto mówić. Uczciwie, otwarcie, z pokorą. Bo tylko poprzez dialog – nawet niedoskonały – jesteśmy w stanie wspólnie mierzyć się z największym wyzwaniem naszych czasów.

 

CZYTAJ WIĘCEJ:

 

 

 

Artykuł Greenhushing: cicha strategia firm, która szkodzi debacie o kryzysie klimatycznym pochodzi z serwisu Blog – Wszystko w Twoich Rękach.

Artkuł pochodzi ze strony Blog – Wszystko w Twoich Rękach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *