Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie uzyskując 50,89 proc. głosów. Rafał Trzaskowski został poparty przez 49,11 proc. głosujących. W sierpniu kandydat wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość rozpocznie swoją 5-letnią kadencję, a my sprawdzamy, co to oznacza dla transformacji energetycznej i zielonych polityk.
Eksperci są zgodni: dla Polski może to oznaczać turbulencje lub przetasowania w sprawach m.in. energetyki, adaptacji do zmian klimatu czy transformacji rolnictwa. Są też nadzieje, jak na przykład obietnica obniżenia rachunków za prąd, którą złożył prezydent-elekt. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, a bez OZE i odejścia od węgla, taka obniżka jest mało prawdopodobna.
– Wynik wyborów prezydenckich to nie tylko triumf polskiej prawicy, ale i wotum nieufności wobec obozu liberalno-demokratycznego, który przejął władzę w 2023 roku. W powszechnym odczuciu nie spełnił on pokładanych w nim oczekiwań. Wymówka, jaką był ustępujący prezydent Andrzej Duda wetujący część rządowych ustaw, okazała się nie być dla wyborców przekonująca. Nie jest bowiem tak, że rządząca koalicja kipiała od pomysłów, inicjatyw i ambicji wywierając na Dudzie presję – mówi Adam Traczyk z More in Common Polska i dodaje: – Trzaskowski zapłacił za te zaniedbania porażką w wyborach prezydenckich.
Obiecywał niższe rachunki za energię i walkę z „ekoterrorystami”
Podczas kampanii Nawrocki zdecydowanie sprzeciwiał się Zielonemu Ładowi, często nazywając go „ekoszaleństwem” czy „ekoterrorem”. Koncentrował się na obronie polskiego węgla tak długo, jak to konieczne. Aktualny prezydent elekt wyrażał też zdecydowane poparcie wobec budowy elektrowni jądrowych. Jak zauważa OKO.press, „W Jaworznie podkreślał, że >>węgiel to nasze czarne złoto, które trzeba fedrować, wydobywać i rozwijać Rzeczpospolitą<<. Dodał wtedy, że jest >>wielkim zwolennikiem ochrony środowiska, a jednocześnie przeciwnikiem i Zielonego Ładu, i całego ekoterroru<<„.
Względem rozwoju energetyki odnawialnej był zachowawczy. Jak mówił na wiecach wyborczych, poprze wiatraki, jeśli lokalne społeczności nie będą się temu sprzeciwiać. Jego głównym zobowiązaniem jest obniżenie rachunków za energię o 33 proc. w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania, w oparciu o trzy działania:
- Odrzucenie Zielonego Ładu – Karol Nawrocki chce przeprowadzić referendum w tej sprawie, ale jego powodzenie stoi pod znakiem zapytania. Prezydent może zaproponować referendum, jednak musi je zatwierdzić Senat, który jest obecnie zdominowany przez koalicję rządzącą. Ponadto, aby referendum było wiążące, musi w nim wziąć udział ponad połowa osób uprawnionych do głosowania,
- Przekierowanie funduszy ETS do gospodarstw domowych – Nawrocki chce wykorzystać fundusze unijnego systemu handlu emisjami (ETS) do obniżenia rachunków za energię. Jest to jednak zarządzane przez rząd, który planuje wykorzystać wszystkie fundusze ETS na szerszą transformację energetyczną, a nie bezpośrednio dla gospodarstw domowych. Według Najwyższej Izby Kontroli, w latach 2013-2023 tylko mniej niż 1,3 proc. przychodów z ETS trafiło bezpośrednio na redukcję emisji gazów cieplarnianych lub zarządzanie nimi,
- Zorganizowanie w Warszawie szczytu przeciwko Zielonemu Ładowi – jako prezydent może organizować nieformalne szczyty.
Transformacja energetyczna musi przyspieszyć. Skończy się na pustych słowach jak u Trumpa?
Wbrew zapowiedziom Karola Nawrockiego Polska powoli zmniejsza udział węgla w miksie energetycznym i prezydent ma mało narzędzi, aby ten trend odwrócić. Byłoby to zresztą niekorzystne dla portfeli obywateli.
W 2024 r. udział węgla spadł do rekordowo niskiego poziomu oscylując wokół 57,1 proc. Z kolei udział OZE w krajowej produkcji energii wyniósł 29,6 proc. Dla porównania – jeszcze w 2015 r. węgiel odpowiadał za ok. 83 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce. Paweł Czyżak z think-tanku Ember, komentuje: – Mimo pozornego sprzeciwu płynącego z Białego Domu, za pierwszych rządów Donalda Trumpa, produkcja energii elektrycznej z wiatru i słońca w USA wzrosła o 64 proc. Jestem pewien, że argumenty, takie jak niższa cena i poprawa bezpieczeństwa, przemówią do prezydenta Karola Nawrockiego, a za jego kadencji odnotujemy dalszy wzrost OZE w systemie energetycznym.
Z kolei Michał Smoleń z Fundacji Instrat dodaje: – Od jakości współpracy rządzącej koalicji i nowego prezydenta zależeć będzie, czy uda nam się ten proces przejść w sposób uporządkowany, z pełnym wykorzystaniem gospodarczych szans. Kluczowe ustawy nie mogą stać się zakładnikiem gry politycznej. Rząd będzie zapewne starał się przekonać prezydenta, że droga do obiecywanych przez niego w kampanii akceptowalnych cen prądu, silnej gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego, wiedzie właśnie przez m.in. poprawę warunków dla energetyki wiatrowej na lądzie.
- Czyta także: Trzy scenariusze na transformację energetyczną stolicy. „Chodzi nie tylko o przyszły koszt ogrzewania”
Czy Nawrocki odblokuje wiatraki?
Czy ustawa, która na początku rządów PiS zablokowała polski rozwój wiatraków, przestanie obowiązywać? Została już ostatnia prosta, żeby tak się stało. – Wbrew szumnym przedwyborczym zapowiedziom kandydatów, prezydent odgrywa w energetyce raczej małą rolę – komentuje Wojciech Kukuła z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
– Dziś, zwłaszcza ze względu na uwarunkowania rynkowe, którymi trudno jest politycznie sterować, gra toczy się nie o sam fakt dalszego rozwoju OZE, ale o jego tempo. W kampanii Karol Nawrocki dał się poznać jako zwolennik starego ładu, opartego na energetyce konwencjonalnej i sceptyk wobec wiatraków. To nie przesądza jednak, że po objęciu urzędu będzie wetował przepisy mające przyspieszyć rozwój OZE. Podobnie, jak nie robił tego wcześniej Andrzej Duda – dodaje pytany przez SmogLab. – Moim zdaniem Nawrocki może podpisać procedowaną obecnie w Sejmie nowelizację ustawy wiatrakowej z kilku powodów – mówi Kukuła.
Po pierwsze, jak tłumaczy, jest to „chyba najlepiej przekonsultowany społecznie projekt w historii polskiej energetyki”. Jego podstawowe założenia (krótsza odległość wiatraka od zabudowy, czyli 500 m) powstały jeszcze w rządzie PiS. – Po drugie, ustawa zawiera jedynie ogólnie ramy prawne dla nowych inwestycji wiatrowych, natomiast w praktyce o skorzystaniu z nich będzie decydować samorząd i lokalna społeczność.
Kukuła wyjaśnia, że ustawa niczego nie nakazuje, a stwarza możliwości. – Wreszcie, po trzecie, projekt jest znacznie szerszy niż tylko wiatraki. Wdraża unijne wymogi dotyczące przyspieszenia procedur inwestycyjnych w energetyce, czy tworzy pierwszy w Polsce system wsparcia produkcji lokalnego biometanu, co jest bardzo popierane przez Zjednoczoną Prawicę.
– Obstawiam więc, że już w trakcie prezydentury, kiedy będzie mniej emocji niż w samej kampanii, Nawrocki jednak podpisze tę bardzo potrzebną ustawę. Choć w toku prac legislacyjnych może wymusić na rządzie pewne ustępstwa.
Zapomniana zielona deklaracja, którą podpisał Nawrocki w trakcie kampanii
W trakcie wyborczego tournée Nawrocki podpisał „deklarację leśno-przyrodniczą”. Ówczesny kandydat zapewniał: – Rozumiem jak ogromne wyzwania stoją przed nami w najbliższej przyszłości, zwłaszcza w sferze bezpieczeństwa energetycznego, ekologicznego, przyrodniczego, własnościowego, klimatycznego i zdrowotnego.
Dalsza część to zwrot w stronę konserwatywnych leśników. Sama deklaracja to sporo ogólników, choć wśród nich można wyczytać także drugie dno, nieco mniej konserwatywne. Wśród deklaracji znajdziemy:
- Utrzymanie narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych Polski;
- Promowanie różnorodnych walorów polskich lasów, opartych na odpowiedzialnej, wielofunkcyjnej i trwale zrównoważonej gospodarcze leśniej;
- Zapewnienie Lasom Państwowym możliwości skutecznego wypełniania ich zadań;
- Utrzymanie i doskonalenie obecnej formy organizacyjno-prawnej Lasów Państwowych;
- Zachowanie pamięci o zasługach leśników dla niepodległości i rozwoju Polski;
- Zaangażowanie na rzecz obrony polskich lasów przed prywatyzacją.
Karol Nawrocki zadeklarował ponadto „pełną ochronę polskiej ziemi leśnej”. – Będę wspierał działania zmierzające do zwiększenia lesistości Polski, jestem gotowy do szerokiej współpracy na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa ekologicznego kraju – czytamy w dokumencie podpisanym 30 kwietnia 2025 roku.
Rolnicy wybrali PiS. „Bastion tradycji i oporu”
Rolnicy wyraźnie stoją za Karolem Nawrockim, co potwierdza jego poparcie przez ponad 79 proc. tej grupy zawodowej. Czy wyjdzie im to na dobre? Na to pytanie odpowiedziała nam dr Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu Spraw Publicznych. – Wybór Karola Nawrockiego na prezydenta Polski to przede wszystkim triumf symboliki. Polska wieś znów została przedstawiona jako bastion tradycji i oporu wobec unijnego Zielonego Ładu – mówi pytana przez SmogLab. Czy za tym politycznym spektaklem naprawdę stoi głębsza zmiana?
– Trudno mieć wielkie nadzieje – dodaje. Polska przypomina sobie o rolnictwie zazwyczaj w dwóch sytuacjach: gdy zbliżają się wybory albo gdy rolnicy wychodzą na ulice. Na co dzień system działa siłą bezwładności. Tymczasem transformacja i tak musi się wydarzyć niezależnie od prezydenta. Rolnictwo nie ma wyboru.
Zmieniający się klimat, pogarszający się stan gleb, narastające zagrożenie suszami i gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, a także coraz trudniejsza pozycja ekonomiczna rolników – te czynniki, zdaniem badaczki, składają się na „brutalną prawdę”. – Albo dostosujemy system produkcji żywności do nowych realiów, albo ryzykujemy destabilizację bezpieczeństwa żywnościowego kraju – mówi dr Sobiesiak-Penszko. Rolnictwo przyszłości ma się opierać na przyrodzie i ekosystemach. – Zatrzymywanie wody, ochrona gleby, bioróżnorodności – to nie fanaberie wielkomiejskich ekspertów, tylko konkretne narzędzia przetrwania. I to one zdecydują, czy polska wieś będzie mieć jutro. Dlatego nie wystarczy, że prezydent Nawrocki będzie „bronił polskiego rolnika”.
– Potrzebujemy kogoś, kto powie „tak” konkretnej wizji transformacji – nie oderwanej od realiów, ale osadzonej w polskich warunkach. Są tu realne szanse – mówi badaczka. – Można walczyć o taki kształt Wspólnej Polityki Rolnej, który premiuje gospodarstwa rodzinne, wspiera odporność na kryzysy, buduje lokalne rynki zbytu i stabilizuje dochody producentów. Można i trzeba zacząć traktować wieś jako strategiczny sektor państwa. Nie tylko z powodów politycznych, ale cywilizacyjnych – podsumowuje.
–
Zdjęcie tytułowe: Facebook/Nawrocki25
Wpis pochodzi ze strony SmogLab.
Dodaj komentarz