Białe Morza dla turystów i prywatnych klubów, czy dla mieszkańców? Bejsball zamiast rugby i widmo komercjalizacji parku. Lunapark, a nie ostoja przyrody. Zignorowanie konsultacji społecznych, 15 różnego rodzaju boisk i kortów, z trybunami i szatniami, boisko do bejsballa tuż obok siedlisk roślin chronionych, bobrów, saren, łosi i innych zwierząt, sala konferencyjna i knajpa w środku naturalnego terenu, 100 miejsc parkingowych, drogi dojazdowe ingerujące w teren i zaproszenie dla turystów spoza Krakowa – to tylko początek festiwalu komercji i disnejlendyzacji, który prezydent Aleksander Miszalski zaproponował na terenie Białych Mórz. Wszystko w obszarze, który miał być pierwszym w Krakowie naturalnym parkiem XXL. Czy naprawdę miasto nie jest w stanie choć raz uszanować woli mieszkańców i z poszanowaniem do przyrody?
Wczoraj prezydent Aleksander Miszalski przedstawił koncepcję zagospodarowania terenu “Białych Mórz”. Zauważamy dobre zmiany polegające na rezygnacji z pomysłu budowy pola golfowego, jednak w dalszym ciągu projekt ten daleki jest od wyników z pierwszych konsultacji społecznych. Jako Akcja zajmujemy się ochroną tego terenu od ponad 5 lat. W tym czasie zorganizowaliśmy mnóstwo aktywności i akcji, aby zwrócić uwagę mieszkańców na ten teren, dzięki czemu ostatecznie o Białe Morza walczyliśmy razem. Odbyły się m.in. spacery obywatelskie, przyrodnicze, uprawianie sportów zimowych, mobilizowaliśmy do walki o ogólnodostępny park, czy wreszcie wywalczyliśmy 1,5 miliona złotych w ramach projektów w Budżecie Obywatelskim. Również w tym przypadku nie odpuścimy na ostatniej prostej i będziemy walczyć o zdrowy rozsądek w kształtowaniu tego obszaru.
Z niepokojem obserwujemy próbę komercjalizacji Białych Mórz i disnejlendyzację na kształt Zakrzówka (za projekt odpowiada ten sam człowiek). Co budzi największe kontrowersje?
Wyrzucenie poprzednich konsultacji do kosza i brak transparentności. Finalna koncepcja odchodzi od społecznej wizji parku przyrodniczego z elementami rekreacji i zmierza w stronę quasi-komercyjnego kompleksu parkowo-sportowego. To dokładnie ten scenariusz, przed którym przez lata broniliśmy Białych Mórz. Teren wywalczony przez mieszkańców dla przyrody i spokojnej rekreacji zostanie przeznaczony na realizację interesów kilku środowisk sportowych, które pojawiły się na końcu całego procesu i masowo wypełniały ankiety w ponowionych konsultacjach. Co więcej główny beneficjent – jeden z klubów sportowych, znał tą koncepcję przed oficjalnym ogłoszeniem i zachęcał swoich członków do masowego wypełniania ankiet. Dziś ich życzenia mają być zrealizowane.
⅔ terenu sportowego pod bejsball i komercję: proponowana infrastruktura sportowa wprost wskazuje na wysokie ryzyko jej komercjalizacji oraz budzi pytania o jej ogólnodostępność. Ponad 60% terenu przeznaczonego na infrastrukturę sportową zajmuje boisko do bejsballa, które nie jest infrastrukturą pierwszej potrzeby. Co więcej, miasto wprost oszukuje opinię publiczną wskazując, że jest to teren zielony, sugerując wręcz jego parkowy charakter. To niedopuszczalna manipulacja w stylu poprzedniej władzy.
Sto miejsc parkingowych kosztem istniejącej zieleni i ingerencja w teren przez budowę drogi dojazdowej do boiska bejsballowego. Białe Morza są terem dobrze skomunikowanym transportem zbiorowym – w sąsiedztwie są przystanki tramwajowe, autobusowe, planowane jest METRO, stoi zazwyczaj pusty parking na kilkaset samochodów przy Centrum JP2. Dlatego należ ograniczyć ilość miejsc parkingowych do minimum (parking techniczny, miejsca dla OZN itp.) oraz zrezygnować z dróg wewnętrznych, dzięki czemu ograniczone zostanie betonowanie Białych Mórz.
Sala konferencyjna i knajpa w centrum naturalnego terenu: projekt zakłada wybudowanie dużego budynku z lokalem gastronomicznym i salą konferencyjną. Oprócz tego przewidziano zaplecze sanitarno-szatniowe i ogólnodostępne toalety. Nie mamy wątpliwości co do potrzeby budowy toalet, ale pozostałe obiekty są niezrozumiałe. Rozbudowane zaplecze sanitarno-szatniowe jest związane z budową obiektów wyspecjalizowanych (tenis, paddle, baseball), jednak takie obiekty, zarówno jak ich zaplecze, będą potrzebować operatorów. To z kolei generuje koszty i zmierza do oddania tej infrastruktury pod zarządzanie podmiotom prywatnym, co doprowadzi do ograniczenia ogólnodostępności i komercjalizacji/ prywatyzacji publicznego gruntu. Dodatkowo nie widzimy żadnego uzasadnienia dla obecności sali konferencyjnej w środku naturalnego parku.
Pół kilometra nowych ciągów komunikacyjnych, kładki, platformy widokowe, wyspecjalizowana infrastruktura sportowa z szatniami i trybunami, a także dwa parkingi. W praktyce oznacza to rozdrobnienie siedlisk i wzrost antropopresji. Nie da się pogodzić wizji „dzikiej strefy” z tak intensywną zabudową – to wewnętrznie sprzeczne. Dzika przyroda tego nie wytrzyma.
Białe Morza nie muszą być „drugim Zakrzówkiem”. Wystarczy, by pozostały tym, czym miały być od początku – miejscem, gdzie przyroda ma pierwszeństwo, a człowiek jest gościem, nie dominatorem. Coraz więcej miast w Europie stawia na takie naturalne przestrzenie wytchnienia. Jeden naturalny park XXL w milionowym mieście to nie jest fanaberia.
Nie pozwolimy, aby interesy kilku “elitarnych” i ewidentnie dogadanych z miastem klubów sportowych przekreśliły lata walki o ten teren.
Artykuł Białe Morza dla turystów i prywatnych klubów pochodzi z serwisu Akcja Ratunkowa dla Krakowa.









Dodaj komentarz