Banner strony. Na przeźroczystym tle, czarny napis "Projekt SPINKa SPołeczne INfopunkty Klimatyczne" i logo drzewa, otoczonego splotem w stylu celtyckim.

Ekran z nowymi wiadomościami. Ikona strony Aktualności.
Domek. Ikona strony startowej.
Zielony liść. Ikona kategorii "Chcesz zrozumieć!"
Megafon. Ikona kategorii "Chcesz wiedzieć!"
Krąg społeczności. Ikona kategorii "Chcesz działać!"
Tęczowe koło. Ikona kategorii "Inne".
Sylwetka ludzka na tarczy rycerskiej, z niebieskim znaczkiem "check". Ikona strony z polityką prywatności.
Na niebieskim kole biała litera i. Ikona strony z informacjami o nas

Morza i oceany pochłaniają 25% światowych emisji CO2. Naukowcy z Polski są kluczowi dla zrozumienia ich roli

Gdyby nie morza i oceany, wywołane przez człowieka globalne ocieplenie już dziś byłoby o wiele poważniejsze. Kluczową rolę w zrozumieniu ich znaczenia dla stabilizacji klimatu odgrywają naukowcy z polskiego Instytutu Oceanologii PAN, którzy koordynują najważniejsze międzynarodowe badania w tym zakresie.

Zdjęcie: badania na pokładzie RV Oceania. Widać naukowca opuszczającego do wody przyrządy do zbierania próbek za pomocą windy na rufie statku.
Ilustracja 1: Rejs RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN.

Rozmowa o oceanach w kontekście ochrony klimatu najczęściej skupia się na tym, jak wiele „nadmiarowego” ciepła pochłaniają. I faktycznie jest to imponująca ilość, bo trafia do nich ponad 90% energii związanej z wywołaną przez człowieka zmianą klimatu.

Środowisko morskie jest jednak ogromnym sprzymierzeńcem ludzkości również pod innym względem, o którym mówi się o wiele rzadziej. Jak podkreślają naukowcy z Instytutu Oceanologii, to ono pochłania 25% CO2, który jest emitowany do atmosfery w wyniku działalności człowieka. Jednocześnie morza i oceany są też największym rezerwuarem węgla na świecie. Wartość usług środowiskowych związanych z pochłanianiem CO2 wyceniana jest na bilion dolarów rocznie, co odpowiada mniej więcej 1% globalnego PKB.

Choć dzięki dekadom badań mamy już ogólną wiedzę, że oceany odgrywają kluczową rolę w stabilizacji klimatu, wciąż wiele fundamentalnych pytań czeka na odpowiedzi. Jak dokładnie przebiegają procesy w ramach tzw. biologicznej pompy węglowej w oceanach (BCP – z ang. Biological Carbon Pump), której zawdzięczamy tak wiele? Jak zmiany w ocieplającej się najszybciej Arktyce wpłyną na ekosystemy morskie na całym świecie, a przez to globalny obieg węgla? Jak mocno zmiana klimatu odmieni strefy przybrzeżne i jaki będzie tego skutek?

Tymi i innymi zagadnieniami zajmują się naukowcy związani z Instytutem Oceanologii Polskiej PAN w Sopocie. Jeden z nich jest też koordynatorem międzynarodowych działań w zakresie monitorowania zmian w obiegu węgla w oceanie. Choć polski wkład w zrozumienie roli oceanów dla klimatu jest ogromny, świadomość o tym zdaje się być znikoma. Tym artykułem chcemy się przysłużyć temu, by ją zwiększyć.

Zdjęcie: grupa ciepło ubranych naukowców w pontonie.
Ilustracja 2: Naukowcy podczas rejsu RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN.

Zrozumieć „pompę biologiczną”

Biologiczna pompa węglowa – ogół procesów zachodzących w oceanie, w których biorą udział organizmy i w ramach których węgiel jest przemieszcza się (jest “przepompowywany”) pomiędzy różnymi regionami i warstwami oceanu (a także między atmosferą, oceanem i jego dnem). 

Od ogromnych płetwali po maleńki plankton – przeróżne organizmy biologiczne żyjące w oceanie kontrolują pobieranie i magazynowanie węgla w różnych formach (w tym CO2). Jak dokładnie przebiegają te procesy, próbuje ustalić  grupa około 120 naukowców z wiodących uniwersytetów i instytutów badawczych z 14 europejskich krajów. Prace powstałego w tym celu konsorcjum prowadzone są w ramach pięcioletniego unijnego projektu OceanICU. Ich koordynatorem jest dr Maciej Telszewski z Instytutu Oceanologii PAN.

„Sama zmiana klimatu, podobnie jak próba jej ograniczenia i adaptacji do niej, oznaczają koszty – te, które już ponosimy, ale przede wszystkim te, które poniesiemy. Bardzo trudno oszacować, jak duże koszty to będą. Wiadomo jednak, że dzięki „pompie biologicznej” i pobieraniu 25% emitowanego przez nas dwutlenku węgla, oceany pozwalają zaoszczędzić nam mniej więcej bilion dolarów rocznie” – wyjaśnia dr Telszewski w rozmowie z „Nauką o klimacie”.

Zdjęcie: pojemnik z próbką dna i niewielkim organizmem.
Ilustracja: 3 Jeden z organizmów biorących udział w pompie biologicznej. Rejs RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN.

Prace nad zrozumieniem obiegu węgla w środowisku morskim trwają co najmniej od lat 90. XX w. Obecnie monitoring zachodzących w oceanach procesów dokonywany jest za pomocą 45 milionów punktów pomiarowych na powierzchni oceanu i prawie 1,5 miliona punktów pomiarowych w jego głębi. Ale w większości są to pomiary fizyko-chemiczne i tylko nieznaczna ich część pozwala zbadać rolę „pompy biologicznej”.

Projekt OceanICU stanowi więc kolejną część ważnych działań realizowanych od dekad. „W jego ramach grupy naukowców dokonują pomiarów poprzez obserwacje na statkach, pławach i innych platformach. To dziesiątki rejsów badawczych i setki dni badawczych na oceanie w ciągu 4 lat trwania projektu” – opowiada dr Telszewski.

Winda w głąb oceanu

Wspomnianą „pompę biologiczną” równie dobrze można wyobrazić sobie jako windę. Na najwyższym poziomie procesy fizykochemiczne sprawiają, że CO2, podobnie jak inne gazy, rozpuszcza się w wodzie. Później dochodzi do szeregu reakcji w ramach całego łańcucha pokarmowego (troficznego), przekierowujących ten węgiel z cząsteczek CO2 na niższe poziomy (większa głębokość).

Rozpuszczona w wodzie cząsteczka dwutlenku węgla zostaje zaabsorbowana przez fitoplankton (drobne organizmy roślinne) w powierzchniowej wodzie morskiej, czyli tam, gdzie dociera światło, i zamieniona w związki organiczne (węgiel organiczny). Fitoplankton, a tym samym tworzący go węgiel organiczny, jest zjadany przez drobne organizmy zwierzęce, a te – przez większe, od ryb po walenie. I tak oto węgiel z tej cząsteczki CO2 rozpuszczonej w wodzie powierzchniowej wędruje wraz z kolejnymi organizmami w łańcuchu pokarmowym. Z kolei, gdy różne organizmy obumierają, część zakumulowanego w nich węgla opada wraz z nimi na dno, trafiając do osadów morskich. W ten sposób zostaje on wyłączony z globalnego obiegu i w pewnym sensie wychwycony przez środowisko morskie, co zmniejsza koncentrację CO2 w atmosferze.

„Duża część organizmów morskich działa niczym winda, która bardzo szybko przetransportowuje węgiel w głąb kolumny wody lub na dno. Co prawda nie zostanie on tam na zawsze, ale zanim wróci z powrotem do obiegu minie – w zależności od miejsca na Ziemi – od kilkudziesięciu do kilkuset, a nawet kilku tysięcy lat. Z perspektywy wyzwań klimatycznych, przed jakimi stoi ludzkość, to naprawdę znaczący czas” – wyjaśnia dr Artur Palacz, kolejny z badaczy sopockiego instytutu naukowego.

Zdjęcie: dr Artur Palacz, dr Maciej Telszewski siedzą na podłodze z laptopami na kolanach
Ilustracja 4:  Za kulisami organizacji międzynarodowej szkoły letniej dla 28 młodych naukowców z całego świata, którzy zajmują się pomiarami węgla w oceanie (czerwiec 2019; Kristineberg, Szwecja). Od lewej: dr Artur Palacz, dr Maciej Telszewski.

I dodaje: „Obecnie oceany pochłaniają 25% CO2 pochodzącego z działalności człowieka. Ale jak będzie to wyglądać w przyszłości, jeżeli emisje cały czas będą rosnąć, a funkcjonowanie ekosystemów będzie się zmieniać również na skutek odławiania ryb, waleni czy innych organizmów? I jak zmieniające się zależności ekologiczne i fizykochemiczne w oceanie wpłyną na obieg znajdującego się w nim węgla? Czyli pytając inaczej: czy te 25% zostanie zachowane, bo różne procesy wciąż będą utrzymywać równowagę, czy jednak zostaną zachwiane na tyle, że ocean przestanie być naszym sprzymierzeńcem w walce ze skutkami emisji CO2? To pytania, które sobie zadajemy i na które poszukujemy odpowiedzi.”

Dlaczego węgiel?

Choć w większości naszych publikacji piszemy o dwutlenku węgla, w tym artykule regularnie będzie przewijać się pojęcie węgla. Węgiel – jako pierwiastek chemiczny – występuje w oceanach w różnych formach, a postać gazowa (CO2) wcale nie jest tą najczęściej spotykaną. W węglu przedstawiane są „budżety węglowe”, które wskazują, jaką ilość węgla może jeszcze wyemitować ludzkość zanim przekroczy dane progi ocieplenia klimatu. Przelicznik jest przy tym względnie prosty – w 44 gramach CO2 znajduje się 12 gramów węgla.

Największy rezerwuar węgla

Badacze z Instytutu Oceanologii PAN podkreślają, że tylko skrupulatne, długoterminowe i systematyczne obserwacje środowiska morskiego pozwalają zdobyć informacje, które zainteresują znacznie szersze grono odbiorców. Pozyskiwane dane z mórz i oceanów i innych ekosystemów na Ziemi stanowią bowiem podstawę nie tylko do zrozumienia obecnych i przewidzenia przyszłych zmian. Są też niezbędne, abyśmy dowiedzieli się, jakie mechanizmy związane z oceanami mogą zdestabilizować życie na Ziemi i jakie są najlepsze sposoby, by związane z tym ryzyka ograniczać.

Co to wszystko oznacza? Że prace w ramach OceanICU mają przynieść konkretne korzyści. Lepsze zrozumienie „pompy biologicznej” to lepsze modelowanie klimatu, a lepsze modelowanie klimatu to możliwość podejmowania lepszych działań adaptacyjnych i ograniczających zmianę klimatu. Projekt nieprzypadkowo jest więc finansowany przez UE – decydenci chcą, by pomógł im w podejmowaniu lepszych decyzji umożliwiających osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r., co jest ogólnounijnym celem.

Zdjęcie: próbka dna morskiego wysypana na specjalny talerz, oglądana przez naukowców.
Ilustracja 5: Praca badaczy podczas rejsu RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN.

„Globalnie oceany pochłaniają 25% CO2, ale jednocześnie stanowią największy rezerwuar węgla na kuli ziemskiej. I jest to ilość wielokrotnie większa niż w środowisku lądowym, w paliwach kopalnych czy w atmosferze. Zrozumienie tego, co dzieje się w oceanach, jest więc naprawdę kluczowe. Zwłaszcza że oceany nie są ekosystemem lądowym, który można łatwo oddzielić, jak las i pustynię.

Oceany to jest system naczyń połączonych, który wymaga skoordynowanych działań i przedsięwzięć globalnych. Bardzo nas cieszy, że instytut odgrywa więc kluczową rolę w dokonywaniu i koordynowaniu tych przeróżnych obserwacji” – mówi dr Palacz, zaangażowany również w dwa inne projekty finansowane ze środków unijnych, BioEcoOcean oraz SEA-Quester.

Arktyki problem z satelitami

Celem projektu SEA-Quester jest zrozumienie tego, jak postępujące globalne ocieplenie zmieni      regiony polarne – i do czego może to doprowadzić. Również w kontekście „pompy biologicznej”, ale nie tylko.

„Ocean to nie studnia bez dna. Gdy dwutlenek węgla do niego wpada, to nie znika w nim bez śladu. To wszystko ma swoje szerokie konsekwencje” – tłumaczy dr Palacz. 

Projekt SEA-Quester koncentruje się na badaniu zmian zachodzących w Arktyce. To ważne miejsce, bo nie dość, że w istotny sposób wpływa na klimat na Ziemi, to jeszcze ociepla się cztery razy szybciej od światowej średniej. Mimo to z różnych przyczyn wiemy o nim, podobnie jak o Antarktydzie, znacznie mniej niż o innych obszarach.

„Śledząc zmiany klimatyczne w oceanie w skali globalnej bardzo mocno opieramy się na metodach teledetekcji. Dzięki satelitom możemy uzyskać jednocześnie obraz wielu parametrów na powierzchni niemalże całego oceanu, i to w wysokiej rozdzielczości. W rejonach polarnych jest to jednak bardzo utrudnione. Przez kilka miesięcy w roku jest tam ciemno, a większość czujników satelitarnych polega na odbiorze światła odbijającego się od powierzchni wody. Z kolei w miesiącach letnich duże zachmurzenie również blokuje odbiór sygnału. Jednocześnie chcemy mieć pewność, że to, co widzi satelita, odpowiada rzeczywistości w wodzie. W związku z tym potrzebujemy całkiem sporej ilości pomiarów dokonanych ręcznie z pokładu statku – w tym samym czasie i miejscu, co uzyskane zdjęcie satelitarne. Biorąc pod uwagę, jak trudne warunki pogodowe i logistyczne ograniczają ilość rejsów badawczych w rejonach polarnych, takie pomiary są na wagę złota”- wyjaśnia dr Palacz.

Zdjęcie grupowe uczestników projektu SEA Questtr biorących udział w rejsie na pokładzie Oceanii.
Ilustracja 6: Zdjęcie grupowe uczestników rejsu RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN.

Jednym z ważnych celów projektu SEA-Quester jest skompletowanie jak największej ilości danych, które można zestawić z pomiarami satelitarnymi. Pozwoli to na zbudowanie w następnym kroku nowych, ulepszonych algorytmów satelitarnych, które umożliwią lepszy monitoring zmian w środowisku morskim w rejonach polarnych. W tym celu naukowcy z IO PAN współpracują nie tylko z wieloma ośrodkami naukowymi w Europie, Ameryce Północnej i Azji, ale również wykonują zadania dla Europejskiej Agencji Kosmicznej, stając się jednym z liderów w tej dziedzinie nauki.

Zrozumieć cały ekosystem

Kierownikiem naukowym niezwykle cennego rejsu badawczego przeprowadzonego z partnerami zagranicznymi i poświęconego tej tematyce był dr hab. Karol Kuliński, profesor Instytutu Oceanologii PAN. Celem było zmierzenie w trakcie tej jednej ekspedycji możliwie wielu parametrów fizyko-chemicznych i  biologicznych, które pozwoliłyby zobrazować cały obieg węgla dla konkretnego fiordu na Spitsbergenie.

Wybrano fiord, który jest bardzo zróżnicowany – jedna jego część znajduje się pod silnym wpływem uchodzącego do niej lodowca, a druga to obszar, który lodu jest już pozbawiony. W ten sposób badacze mogą dokonać analizy zmian w morskim obiegu węgla, jakie mogą się pojawić w Arktyce w przyszłości, gdy topniejące lodowce będą coraz słabiej oddziaływać na obszary przybrzeżne.

Wnioski z pracy naukowców na Spitsbergenie będą ważne ze względu na topnienie nie tylko lodowców, lecz także wieloletniej zmarzliny, która gromadzi ogromne pokłady węgla organicznego. „Potencjalnie ten ładunek może trafiać do atmosfery, wzmacniając zmianę klimatu poprzez podnoszenie stężenia CO2 i metanu. Z drugiej strony zmniejszający się zasięg lodu morskiego i cofające się lodowce odsłaniają nowe ekosystemy, które mają jeszcze niezbadaną zdolność pochłaniania węgla. Mamy więc procesy, które działają w dwóch kierunkach, a ich bilans sumaryczny jest nie do końca poznany. Próbujemy go ustalić” – tłumaczy naukowiec.

Zdjęcie: badania na pokładzie RV Oceania. Widać naukowca i naukowczynię opuszczających do wody przyrządy do zbierania próbek za pomocą windy na rufie statku.
Ilustracja 7: Dr Karol Kuliński podczas rejsu RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN. 

I to właśnie na tym skupia się PROSPECTOR, czyli kolejny z projektów oceanicznych finansowany przez Narodowe Centrum Nauki, a koordynowany przez Instytut Oceanologii PAN.

„Arktyka ociepla się cztery razy szybciej niż średnia globalna, a zmiany tam zachodzące są najszybsze i najbardziej widoczne. Te zmiany są na tyle duże, że doprowadzają do przekształcenia obecnych i powstawania nowych ekosystemów. Wpływają one na to, jak wydajnie te wody mogą pochłaniać dwutlenek węgla” – tłumaczy prof. Kuliński „Nauce o Klimacie”.

Warto mieć przy tym na uwadze, że Arktyka pochłania go przez cały rok. A wiadomo to m.in. dzięki badaniom Instytutu Oceanologii PAN. „Woda jest niedosycona w stosunku do atmosfery, więc cały czas mamy do czynienia z pochłanianiem CO2 z powietrza. W umiarkowanych szerokościach geograficznych do pochłaniania dochodzi głównie w okresie letnim, podczas gdy zimą – gdy nie ma wegetacji – jest ono znacznie mniejsze lub wręcz wody stają źródłem CO2. W tym kontekście Arktyka działa bardzo wydajnie i pochłania CO2 przez cały rok. Chcemy zbadać, czy zmiana klimatu może to zmienić” – wyjaśnia prof. Kuliński.

Zdjęcie: krajobraz Arktyki widziany z morza - głównie ocean, niebo i trochę gór.
lustracja 8: Arktyka, rejs RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN. 

Jak opowiada naukowiec, wymierną korzyścią z prac w obszarach polarnych ma być połączenie wniosków z różnych dziedzin. Biolodzy, fizycy czy chemicy koncentrują się na analizie wybranych elementów układanki, które w oczywisty sposób są im znane. Sami nie są jednak w stanie ocenić wszystkich procesów, jakie zachodzą w morzach i oceanach.

„Dość unikalną rzeczą jest więc to, że różne projekty, w które zaangażowane jest nasz instytut, mają posłużyć koordynacji działań również pod tym względem. Nie chcemy zrozumieć pojedynczego procesu. Chcemy zrozumieć, jak działa ekosystem jako całość. Tylko to pozwoli nam osiągnąć efekt, na którym nam zależy, czyli obliczyć przepływy dwutlenku węgla w oceanie i poznać co się z nim dzieje” – mówi prof. Kuliński.

Oceaniczny Dziki Zachód

Naukowcy z Instytutu Oceanologii PAN zwracają przy tym uwagę, jak ważna jest standaryzacja pomiarów. W przypadku węgla nieorganicznego, a więc m.in. CO2 emitowanego na skutek spalania węgla, wspólnota naukowa wypracowała przez dekady dość jasne metody pomiarowe. Są one dobrze opisane i możliwe do zastosowania w wielu rejonach.

Zdjęcie: naukowcy na pokładzie RV Oceania.
Ilustracja 9: Rejs RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN. 

„Jeśli mówimy o biologii, to tu w dalszym ciągu mamy do czynienia trochę z Dzikim Zachodem. Poszczególne instytucje i poszczególni naukowcy dokonują pomiarów w mało skoordynowany czy ustandaryzowany sposób. To jedna z największych przeszkód na drodze do lepszego zrozumienia zachodzących w oceanach procesów. Realizowane obecnie projekty takie jak BioEcoOcean mają spróbować tę przeszkodę, jeśli nie wyeliminować, to przynajmniej znacząco zmniejszyć” – opowiada dr Palacz.

Osobną kwestią pozostaje dostęp do danych.

„W dziedzinie fizyki czy chemii morza dzielenie się danymi jest prawie normalnością. W przypadku biologii ekosystemów morskich ciągle mamy problemy z udostępnianiem zbieranych danych. To olbrzymie wyzwanie” – twierdzi naukowiec.

Dlatego Instytut Oceanologii postanowił zadziałać także i na tym polu. Jednym z założeń projektu BioEcoOcean jest tzw. data mining, czyli odkopywanie dawnych danych w celu ich szerszego udostępnienia. „Aktualnie publikujemy bazy danych z ostatnich ponad 20 lat badań. Umożliwią one całej wspólnocie naukowej bezprecedensowy dostęp do informacji, które pozwolą na zbudowanie nowych algorytmów i usprawnienie tych już istniejących” – informuje dr Palacz.

Bez precedensu

Każdy z wymienionych w tym tekście naukowców zaangażowany jest w przynajmniej dwa z      przedstawionych projektów. Można więc powiedzieć, że w pewien sposób system naczyń połączonych stanowią nie tylko oceany, lecz także badacze, którzy się nimi zajmują. Zaangażowanie w różne inicjatywy nie tylko pogłębia ich wiedzę, ale i sprawia, że na jeden element oceanicznej układanki spogląda się z wielu stron.

„Przepływ wiedzy i wyników powstałych z analiz jednego projektu naukowego ma więc w rezultacie bezpośredni i natychmiastowy wpływ na to, co się dzieje w drugim. Tak jest i tak być powinno, również z perspektywy Komisji Europejskiej” – wyjaśnia dr Telszewski.

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich wymienionych projektów współrealizowanych i/lub koordynowanych przez Instytut Oceanologii PAN jest próba odpowiedzi na krytyczne luki wiedzy dotyczące obiegu węgla w oceanie. Warto przy tym podkreślić, że placówka ta jest zaangażowana w związane z tym prace praktycznie na każdym możliwym poziomie. Czyli od prowadzenia i koordynowania badań, przez łączenie ustaleń naukowców z różnych dziedzin, na rozwoju lepszych technologii badawczych i komunikacji z decydentami kończąc. 

Widok z burty RV Oceania na skały i lód arktyczny.
Ilustracja 10: Rejs RV Oceania na Woodfjorden, północny Spitsbegren, sierpień 2024. Zdjęcie: IO PAN. 

Sam dr Telszewski, będący koordynatorem prac w ramach OceanICU, jest też dyrektorem w International Ocean Carbon Coordination Project (IOCCP). To realizowany już od dwóch dekad międzynarodowy program, który kładzie nacisk na zrozumienie procesu obiegu węgla w oceanie. IOCCP koordynuje działania poszczególnych grup badawczych na świecie, jak również reprezentuje środowisko naukowe w czasie rozmów i przy podejmowania decyzji w takich agendach ONZ jak Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) i Międzyrządowa Komisja Oceanograficzna (wchodzi w struktury UNESCO).

„Choć jesteśmy stosunkowo małym instytutem badawczym, to robimy w nim rzeczy bez precedensu, w znakomicie skoordynowany sposób i istotne w skali globalnej” – ocenia prof. Kuliński.

Wesprzeć jak prognozy pogody

Naukowcy z Instytutu Oceanologii mają przy tym nadzieję, że wysiłki ich i tysięcy innych badaczy doprowadzą do zmiany podejścia decydentów. Ich zdaniem badania związane z monitorowaniem procesów zachodzących w oceanach nie powinny być realizowane w ramach kilkuletnich projektów i niepewnych dofinansowań. Zamiast tego należy przeznaczyć na nie stabilne finansowanie, które zapewni możliwość realizowania badań i prowadzenia obserwacji w sposób trwały, cykliczny i ustandaryzowany oraz niezależny od politycznych uwarunkowań.

„Trudno sobie wyobrazić, że dziś nagle stracilibyśmy możliwość poznania prognozy pogody na najbliższe dni. Ale to, że dziś każdy z nas może w łatwy sposób sprawdzić ją w telefonie, jest efektem wielu dekad pracy niezliczonej liczby naukowców, którzy mieli instytucjonalne wsparcie. Dzięki temu mogli przez lata zbierać dane, dokonywać analiz i uskuteczniać modele. W przypadku badań mórz i oceanów wciąż na taką możliwość czekamy, choć jak widać zrozumienie ich roli jest dla naszej przyszłości niezwykle ważne” – podsumowuje dr Telszewski.

Naukowcy z Polski liczą też na to, że wciąż będą mogli dokonywać pomiarów i prowadzić badania z polskiego statku badawczego. Oceania to statek niezwykle ważny dla polskiej oceanografii, ale i bardzo wysłużony. Ma ponad 40 lat, a jej żywotność się kończy.

Zdjęcie: RV Oceania w Arktyce.
Ilustracja 11: RV Oceania podczas rejsu badawczego. Zdjęcie: IO PAN

„Jeżeli chcemy prowadzić badania na wysokim poziomie. które są dostrzegane w skali i europejskiej i globalnej, to potrzebujemy do dyspozycji odpowiednie narzędzia. A narzędzia w postaci statku badawczego nie zdobędzie się w projekcie naukowym. To muszą być decyzje polityczne” – zauważa prof. Kuliński.

I podsumowuje: „Cieszymy się więc, że w ubiegłym roku władze krajowe postanowiły ostatecznie przekazać dofinansowanie na kontynuowanie działania Oceanii. Warto jednak, abyśmy myśleli o badaniach morskich i polskiej obecności na morzach i oceanach strategicznie. Jeśli chcemy utrzymać się w światowej czołówce badań oceanograficznych, to potrzebujemy nowego statku badawczego z odpowiednim zapleczem technicznym i logistycznym oraz finansowymi mechanizmami jego utrzymania w przyszłości.”

The post Morza i oceany pochłaniają 25% światowych emisji CO2. Naukowcy z Polski są kluczowi dla zrozumienia ich roli appeared first on Nauka o klimacie | naukaoklimacie.pl.

Fediverse Reactions

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *