Gratulujemy polskiemu astronaucie Sławoszowi Uznańskiemu-Wiśniewskiemu udanego lotu w kosmos. A skoro już jesteśmy w tematach pozaziemskich, to czy grozi nam inwazja obcych?
IGO, czyli tzw. inwazyjne gatunki obce, to gatunki roślin, grzybów i zwierząt, które zostały zawleczone przez człowiek na teren innego kraju, regionu, w którym nie występują naturalnie. Mówimy, że są obce, gdyż ich pojawienie się i rozprzestrzenianie się na danym terenie jest związane stricte z działaniami człowieka.
Jednak nie wszystkie gatunki obce stają się od razu inwazyjne. Aby jakiś gatunek został uznany za inwazyjny musi posiadać kilka cech w danym regionie:
- szybki wzrost
- szybkie i skuteczne rozmnażanie
- brak naturalnych wrogów
- duża zdolność do konkurowania o zasoby
Dlaczego rośliny IGO są uznawane za szkodliwe?
Powodują szkody:
- w środowisku poprzez zmniejszanie bioróżnorodności
- gospodarczo-ekonomiczne w takich sektorach jak rolnictwo powodując spadki plonów i konieczność podejmowania przez rolników środków zaradczych
- zdrowotne: istnieją gatunki roślin silnie szkodliwe dla zdrowia i życia człowieka jak barszcz sosnowskiego
- w infrastrukturze wiele gatunków jest w stanie niszczyć infrastrukturę poprzez swój niekontrolowany i niebywale szybki wzrost, a także silne i sięgające głęboko systemy korzeniowe.
Ile to nas kosztuje?
Zgodnie z Ustawą o IGO gminy są zobowiązane do podejmowania działań zaradczych mających na celu eliminację i/lub ograniczenie rozprzestrzeniania określonych gatunków IGO.
W Polsce nie prowadzi się badań ani statystyk dotyczących wysokości kosztów szkód powodowanych przez IGO. Natomiast szacuje się, że koszty związane ze szkodliwym działaniem IGO w UE to 12 miliardów euro rocznie. Na liście IGO Komisji Europejską znalazło się 119 gatunków, w tym 31 zagrażających bezpośrednio terytorium Polski.
Czy rzeczywiście grozi nam inwazja?
Takie inwazje mają już miejsce. Jedną z najbardziej znanych i widowiskowych jest inwazja kudzu (opornik łatkowaty) w USA.
Roślinę sprowadzono do Stanów Zjednoczonych w 1876 roku na Wystawę Stulecia w Filadelfii, gdzie prezentowano je jako roślinę ozdobną. Trafiała masowo do ogrodów i na tarasy Amerykanów. Miała stać się tanią i sycącą paszą dla zwierząt. Nie zabijała jej susza i rosła wręcz błyskawicznie około 30 cm na dobę!
Sadzonki kudzu rozdawano rolnikom, namawiając ich do sadzenia nowej fenomenalnej rośliny. Scenariusz bliźniaczo podobny do tego w jaki sposób rozprzestrzenił się na terenie Polski barszcz sosnowskiego.
Po kilkudziesięciu latach rolnicy zorientowali się, że kudzu jest nie do opanowania i zarasta wszystko, co spotka na swej drodze, a po usunięciu odrasta ze swoich gigantycznych kłączy które sięgają 6 metrów głębokości.
Dziś kudzu nazywane jest w USA “rośliną, która zjada południe”. Niszczy przede wszystkim uprawy, zarastając je (zarówno rolne jaki i leśne), infrastrukturę (słupy energetyczne, wodociągi, ciepłociągi, gazociągi, drogi, bilbordy itp.), zarasta całe lasy od runa po czubki drzew, zarasta domy czy nawet zaparkowane samochody.
Straty wywołane przez kudzu w USA szacowane są na 100 do 500 milionów dolarów rocznie.
Czy czeka nas podobna inwazja co USA?
Czas pokaże. Jednak obserwuje się masowe rozprzestrzenianie rdestowca ostrokończystego na terenie całej Polski, także w Krakowie.
Dlaczego jest tak niebezpieczny?
-
Rośnie niebywale szybko nawet do 15 cm na dobę.
-
W polskich warunkach rozmnaża się poprzez kłącza, które sięgają nawet 3 m głębokości i mogą rozrastać się nawet na odległość 7-20 metrów od rośliny macierzystej. Przez to całkowite usunięcie rośliny jest niemal niewykonalne. Wystarczy, że w glebie pozostanie choćby kawałek kłącza (wystarczy 5g!) i rdestowiec rozpoczyna swoją ekspansję od nowa.
-
Najnowsze badania pokazują, że rdestowiec zmienia parametry fizykochemiczne gleby wokół siebie, doprowadzając do osłabienia innych gatunków roślin.
A jak ma się rdestowiec w Krakowie? O tym napiszemy Wam już niebawem.
Artykuł Czy grozi nam inwazja obcych? Czyli o IGO i rdestowcu pochodzi z serwisu Akcja Ratunkowa dla Krakowa.
Dodaj komentarz