Banner strony. Na przeźroczystym tle, czarny napis "Projekt SPINKa SPołeczne INfopunkty Klimatyczne" i logo drzewa, otoczonego splotem w stylu celtyckim.

Ekran z nowymi wiadomościami. Ikona strony Aktualności.
Domek. Ikona strony startowej.
Zielony liść. Ikona kategorii "Chcesz zrozumieć!"
Megafon. Ikona kategorii "Chcesz wiedzieć!"
Krąg społeczności. Ikona kategorii "Chcesz działać!"
Tęczowe koło. Ikona kategorii "Inne".
Sylwetka ludzka na tarczy rycerskiej, z niebieskim znaczkiem "check". Ikona strony z polityką prywatności.
Na niebieskim kole biała litera i. Ikona strony z informacjami o nas

Z pomysłem prezydenta na tańszy prąd jest trochę jak z wychowaniem dziecka [OPINIA]

Prezydent Karol Nawrocki ma pomysł, jak obniżyć ceny prądu o jedną trzecią. To bardzo dobry start, ale bardzo zła meta.

„Polacy płacą zbyt wiele za energię elektryczną i jest to niezrozumiałe dla mieszkańców 14 milionów gospodarstw domowych. Zbyt wiele za energię elektryczną płacą wciąż polscy przedsiębiorcy, a te ceny przecież uruchamiają cały krwiobieg gospodarczy państwa polskiego. W takiej sytuacji nie można żyć” – przemawiał Karol Nawrocki, gdy przedstawiał nową inicjatywę ustawodawczą.

Dzięki niej prezydent Polski chce obniżyć ceny prądu dla gospodarstw domowych o 33 proc., co pozwoli zaoszczędzić rodzinom ponad 800 zł rocznie. Firmy mają zaś zaoszczędzić przynajmniej 20 proc.

Kto chce droższego prądu?

Ręka do góry: kto popiera droższy prąd? Osoby, które właśnie podniosły rękę, przegrały wybory, zostały obśmiane przez rodzinę i straciły znajomych. Tańszy prąd jest więc przyjemnym pomysłem, który warto zaproponować: no bo kto się temu sprzeciwi?

Żeby nie było – ja też się temu nie sprzeciwiam. Tak, prąd powinien być tańszy – chociażby po to, by zakup pompy ciepła czy pojazdu elektrycznego stał się bardziej atrakcyjną opcją.

ALE! To nie jest pierwszy i jedyny element układanki.

Inicjatywa Karola Nawrockiego z pewnością zawiera ciekawe propozycje. Uwzględnia chociażby wyeliminowanie niezrozumiałych dla odbiorców kosztów i sfinansowanie  ich m.in. nadmiarowymi zyskami spółek skarbu państwa działających w sektorze energetyki. To słuszne, bo ich rolą nie jest zarabianie jak największych pieniędzy, by potem wypłacać je akcjonariuszom. One działają po to, by dbać o interes obywateli. Kropka.

Czemu ma służyć ETS?

Problem tym, że zdaniem prezydenta koszty tańszego prądu w największym stopniu powinny pokrywać wpływy z ETS. To ta słynna „opłata klimatyczna”, którą duże firmy z emisyjnych branż (jak np. PGE) płacą już od wielu lat. I ta opłata, której przyszłe rozszerzenie na transport indywidualny i ogrzewanie domów wywołuje ostatnio tyle dyskusji (na skutek nacisków m.in. Polski ETS 2 przesunięto z 2027 na 2028 r.).

ETS ma służyć jednak przede wszystkim transformacji energetycznej. Po to pobierane są opłaty, by przyspieszyć tempo wymiany kopciuchów i ocieplenia budynków, rozwijać transport publiczny itp.

ETS w mniejszym stopniu ma pomagać tym, którzy efekty transformacji odczują najbardziej. Powstające dzięki temu programy osłonowe powinny więc wspierać walkę z ubóstwem energetycznym bądź wykluczeniem transportowym.

Obniżenie prądu wszystkim i bez względu na wszystko jest tego zaprzeczeniem. Wygodnym politycznie, przyjemnym dla niewtajemniczonych w szczegóły wyborców, ale zaprzeczeniem.

Jak danie dziecku telefonu

Do tej pory pieniądze z ETS rozpływały się w budżecie państwa i w większości nie wydawano ich zgodnie z celem. Pomysł Nawrockiego trochę by to poprawił.

„Prąd musi być powszechnie tani, aby jego używanie do ogrzewania pompą ciepła i ładowania auta elektrycznego było po prostu tańsze względem kopciucha czy auta spalinowego. Dziś niestety tak nie jest, bo tylko wybrani (1,5 mln prosumentów w domach jednorodzinnych) mają istotnie tańszy prąd. A co z pozostałymi 12-13 mln gospodarstw domowych?” – pyta Michał Hetmański, prezes i współzałożyciel fundacji Instrat.

Jego zdaniem politycy nie wprowadzą ETS2 w życie i nas do niego nie przygotują. „Dlatego alternatywą jest obniżenie ceny prądu” – tłumaczy prezes Instratu, który koncentruje się na transformacji energetycznej.

Bez względu na to, czy ETS2 wejdzie, czy nie, tańszy prąd jest jednak początkiem drogi. To dobry start, ale z pewnością nie jest to dobra meta.

Obniżenie rachunków za prąd powinno iść w parze z projektami nastawionymi na ograniczenie zużywania energii (np. ocieplanie budynków), odchodzenie od paliw kopalnych i elektryfikację wszystkiego, co da się przestawić na prąd.

Jak danie dziecku telefonu

Podchodząc do tego metaforycznie, z pomysłem prezydenta jest trochę jak z wychowaniem dziecka. Czasami wybieramy prostszą opcję i wkładamy mu do ręki telefon. Szybkie rozwiązanie może przynieść ulgę tu i teraz, ale jeżeli wręczanie telefonu będzie głównym środkiem wychowawczym, to długofalowo możemy zaszkodzić.

Nie możemy więc uciekać od wyzwań, czyli transformacji energetycznej. Wymaga to świadomych, długofalowych działań i zaangażowania. To trudniejsze, ale i lepsze dla przyszłości dziecka (obywatela).

Nie wystarczy więc dać dziecku telefon (zapewnić tańszy prąd) i mieć spokój. Trzeba też wykonać rodzicielską robotę (przeprowadzić transformację, wspierając w niej ludzi) i mieć rozwój.

Artykuł Z pomysłem prezydenta na tańszy prąd jest trochę jak z wychowaniem dziecka [OPINIA] pochodzi z serwisu Ziemia na rozdrożu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *