Choć globalne ocieplenie dotyka wszystkie regiony świata, jego skutki są szczególnie dotkliwe dla tych, którzy najmniej przyczynili się do powstania problemu. Zmiana klimatu nie tylko zagraża naszej planecie i generuje pytania o przyszłość gatunków, w tym ludzkiego. Zdajemy się o tym zapominać, ale ta kwestia to także pogłębienie istniejących nierówności społecznych i ekonomicznych. W jaki sposób mechanizmy transformacji energetycznej w Unii Europejskiej mogą prowadzić do dalszej marginalizacji najuboższych, przy jednoczesnym oszczędzaniu największych trucicieli?
Na przestrzeni ostatnich dekad zmiana klimatu stała się jednym z najpoważniejszych wyzwań cywilizacyjnych, a jej konsekwencje dotykają społeczeństwa w sposób nierównomierny. Choć globalne ocieplenie ma charakter uniwersalny, to odpowiedzialność za emisję gazów cieplarnianych oraz zdolność do przeciwdziałania jego skutkom są skrajnie asymetryczne. Jak wykazują badania, to najubożsi – mimo że odpowiadają za najniższy poziom emisji – ponoszą największe koszty zmieniającego się klimatu, co w rezultacie prowadzi do pogłębiania się już istniejących i mocno zarysowanych nierówności społecznych.
To właśnie w tym kontekście coraz częściej mówi się o sprawiedliwości klimatycznej (climate justice) – podejściu, które kładzie nacisk na to, kto ponosi odpowiedzialność za zmianę klimatu, a kto odczuwa ich skutki najmocniej. Sprawiedliwość klimatyczna zakłada, że walka ze zmianą klimatu nie może być oderwana od kwestii społecznych i ekonomicznych. Ochrona środowiska nie powinna odbywać się kosztem tych, którzy i tak znajdują się w najtrudniejszej sytuacji. Jeżeli polityki klimatyczne mają być skuteczne i akceptowalne społecznie, muszą uwzględniać nierówności i realia życia ludzi, dla których koszty transformacji mogą oznaczać jeszcze większe wykluczenie.
Owe nierówności manifestują się w dwóch głównych wymiarach: emisji oraz podatności na skutki zmian klimatycznych. Według danych z 2019 roku, najbiedniejsza połowa obywateli Unii Europejskiej emituje średnio 4,12 tony CO₂ na osobę rocznie, podczas gdy najbogatsze 0,1% – aż 176,09 ton. W Polsce różnice są jeszcze bardziej rażące – ubodzy emitują 5,1 tony, a elity dochodowe ponad 240 ton rocznie. Co istotne, te liczby odnoszą się wyłącznie do emisji wynikających z konsumpcji, pomijając inwestycje – które w przypadku najbogatszych są głównym źródłem śladu węglowego.
Równocześnie, grupy najbiedniejsze są najbardziej narażone na bezpośrednie skutki zmiany klimatu – zarówno pod względem ekonomicznym, jak i zdrowotnym. Badania Stephane Hallegatte’a i Julie Rozenberg Climate change throug poverty lens pokazują, że osoby ubogie znacznie częściej tracą mienie w wyniku katastrof naturalnych, otrzymują mniej pomocy i trudniej im się odbudować po kryzysach. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (2021) wykazała, że to właśnie społeczności o niskich dochodach są bardziej narażone na astmę związaną z zanieczyszczeniem powietrza, choroby spowodowane upałami czy utratę gruntów na skutek powodzi.
-
Społeczne protesty
Zróżnicowanie wpływu zmiany klimatu prowadzi nie tylko do wzrostu ubóstwa, ale również do narastania napięć społecznych i oporu wobec polityki klimatycznej. Przykładem są protesty „żółtych kamizelek” we Francji, które rozpoczęły się po ogłoszeniu podwyżek podatku paliwowego. Choć środki te miały na celu ograniczenie emisji, uderzyły przede wszystkim w osoby z klasy niższej i średniej, dla których samochód jest niezbędnym środkiem transportu. Protesty objęły ponad 280 tysięcy osób i przerodziły się w ogólnokrajowy ruch sprzeciwu wobec polityki uważanej za niesprawiedliwą.
Podobny wymiar miały protesty rolników w UE w 2024 roku, które wybuchły między innymi w odpowiedzi na cele Europejskiego Zielonego Ładu. W oczach wielu rolników działania te, choć niezbędne z punktu widzenia środowiska, prowadzą do spadku opłacalności ich pracy, przyczyniając się do dalszego marginalizowania małych gospodarstw, które już wcześniej były dyskryminowane przez system dopłat zależny od wielkości areału.
Podłożem obu tych protestów było głębokie niezrozumienie polityki klimatycznej. Głównym grzechem klasy rządzącej była fatalna komunikacja z głównymi interesariuszami, brak argumentów wyjaśniających korzyści oraz konieczność wprowadzania takich zmian i regulacji. Z tego względu społeczeństwo, które miało zostać nimi bezpośrednio dotknięte zareagowało oporem wobec, ich zdaniem, niesprawiedliwej polityki.
Sprzeciw wobec polityki klimatycznej ma zatem często charakter systemowy i wynika z poczucia niesprawiedliwości. Jak wskazuje Lucas Chancel, francuski ekonomista, dyrektor World Inequality Lab w Paryskiej Szkole Ekonomicznej, narzędzia takie jak podatek węglowy uderzają najmocniej w osoby najmniej odpowiedzialne za emisje, obniżając ich poziom życia, nie zmieniając przy tym zachowań konsumpcyjnych najbogatszych. W krajach o wysokim poziomie nierówności ekonomicznych dodatkowym problemem staje się brak zaufania do instytucji publicznych, co przekłada się na brak akceptacji dla działań proklimatycznych – nawet jeśli są one racjonalne i konieczne.
Zaufanie społeczne jest kluczowe dla skuteczności polityki klimatycznej. Badania wykazują, że w społeczeństwach nierównych obywatele – zarówno ubodzy, jak i bogaci – cechują się mniejszym zaufaniem do rządu, co obniża gotowość do wspólnego ponoszenia kosztów transformacji energetycznej. Przykładem jest analiza Ryana Rafaty’ego, eksperta od zmiany klimatu w Banku Światowym, który dowiódł, że niski poziom zaufania i percepcja korupcji wiążą się z mniej skutecznymi politykami ochrony klimatu.
-
Klimat się zmienia – polityka też musi
W odpowiedzi na te wyzwania, UE rozpoczęła wdrażanie instrumentów, które mają łagodzić skutki transformacji. Jednym z nich jest Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji (JTF), który ma przekazać 17,5 miliarda euro regionom najbardziej dotkniętym procesem dekarbonizacji. Celem funduszu jest m.in. przekwalifikowanie pracowników i wspieranie inwestycji w zielone technologie. Pojawiły się jednak zarzuty, że jego rozmiar jest niewystarczający, a sposób alokacji środków – nieefektywny.
Drugim istotnym mechanizmem jest Społeczny Fundusz Klimatyczny (Social Climate Fund) o planowanym budżecie 86,7 miliarda euro na lata 2026–2032. Jego zadaniem jest wsparcie gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym i transportowym, m.in. poprzez bezpośrednie transfery pieniężne i dofinansowanie energooszczędnych inwestycji. Niemniej, również wobec tego narzędzia zgłaszane są zastrzeżenia dotyczące adekwatności finansowania i braku powiązania z innymi inicjatywami.
Propozycje zmian idą jeszcze dalej. Wspominany już Lucas Chancel postuluje m.in. wprowadzenie progresywnego podatku węglowego, który byłby zależny od poziomu emisji i objąłby także emisje wynikające z inwestycji, a nie tylko konsumpcji. Uzyskane środki mogłyby posłużyć jako fundusze kompensacyjne dla najuboższych lub finansować publiczne inwestycje w zrównoważoną infrastrukturę energetyczną.
-
Społeczna akceptacja dla działań proklimatycznych
Odpowiedzialne prowadzenie polityki klimatycznej musi zatem uwzględniać kontekst społeczny i ekonomiczny. W przeciwnym razie działania proekologiczne, zamiast budować wspólną przyszłość, mogą pogłębiać już istniejące podziały i prowadzić do dalszej erozji zaufania społecznego. Kluczowe będzie w tym procesie nie tylko redystrybucyjne podejście do kosztów transformacji, ale również transparentność działań rządów i realne włączanie obywateli w proces decyzyjny.
Na koniec warto podkreślić, że szczególnie trudna sytuacja występuje w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Region ten, wciąż zależny od paliw kopalnych i obciążony niższym poziomem życia, ponosi wyższe koszty transformacji energetycznej. W obliczu napięć geopolitycznych i rosnących kosztów życia społeczna akceptacja dla działań klimatycznych może być jeszcze bardziej ograniczona, jeśli nie zostaną wdrożone skuteczne mechanizmy wyrównujące różnice między krajami i regionami.
Zatem zmiana klimatu nie tylko ujawnia, ale i pogłębia istniejące nierówności społeczne. A to tylko wierzchołek góry problemów. Gdy dodamy do tego migracje związane ze skutkami zmiany klimatu (susza i brak wody lub zatapianie terenów na skutek podnoszenia się poziomu mórz i oceanów), możemy przewidywać, że konflikty oraz nierówności będą się pogłębiać. Skuteczna polityka klimatyczna musi brać pod uwagę te realia, jeśli ma być zarówno efektywna, jak i akceptowalna społecznie. Bez uwzględnienia sprawiedliwości społecznej, nawet najlepsze ekologiczne strategie mogą spotkać się z oporem, który uniemożliwi ich realizację.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Wpływ zmiany klimatu na ekstremalne zjawiska pogodowe
- O podmiotowości, czyli trudny związek człowieka z naturą
- Zero waste – styl życia, który oszczędza pieniądze
Artykuł (Nie)sprawiedliwość klimatyczna. Odpowiedzialna polityka musi uwzględniać kontekst społeczny i ekonomiczny pochodzi z serwisu Blog – Wszystko w Twoich Rękach.
Artkuł pochodzi ze strony Blog – Wszystko w Twoich Rękach.
Dodaj komentarz